środa, 7 stycznia 2009

Podróż- post 2

To co? Najwyższa pora spisać to co,do tej pory napisałem w swoich dziennikach z podróży po
jednym z piekniejszych zakątków na tej ziemi - Skandynawii.Na początek dziennik z pierwszej
wyprawy na półwysep Skandynawski-do Szwecjii.Pojechałem tam w celach zarobkowych-
na jagody jak to sie popularnie mówi.Na zbiór runa leśnego.Czyli najpierw moroszki(takiej
ichniej maliny0 potem czarnej jagody a na koniec borówki.
Właściwie to spiszę to co pisałem na bieżąco, dzień po dniu.No...prawie dzień po dniu.Ewentualnie
czasami wtrącę się z jakąś dzisiejszą refleksją.

30 lipiec,godz 23

Kamping Gielas w miejscowości Arvidsjuar.Droga była długa i wyczerpująca.
Najpierw dojechałem pociągiem do Wrocławia,a stamtąd,po poznaniu i spakowaniu wszystkich członków wyprawy ,wyruszyliśmy samochodem marki polonez na długą wyprawę
... pierwszy zgrzyt nastapił gdzieś w połowie drogi do Gdańska.Okazało się,
że z trzech potencjalnych kierowców tylko Ewa ma ..prawo jazdy.To znaczy
Robert także miał ale,absolutnie nie miał ochoty prowadzić.A przed nami
około 2500 km!
No a Ewa okazała się..kiepskim kierowcą.Jeszcze długo ,po powrocie bałem
się jeżdzić samochodem.Pod koniec drogi,właściwie juz w Laponii musiałem
ją pilnować,żeby nie zasneła za kierownicą.Potem żałowałem,że ja nie usiadłem za kierownicą(bez prawa jazdy)- w czasie naszego pobytu nie spotkaliśmy w Szwecji ani jednego policjanta!Póżniej już i ja jeżdziłem do pracy
czy do miasta.Szkoda było naszej męczarnii..
Nad ranem ,przy przepieknej pogodzie,już baardzo zmęczeni,ale zauroczeni
przepieknymi lasami, po raz pierszy zobaczyliśmy renifera.Słońce wstawało na horyzoncie z oślepiajacym blaskiem.No i prawie wjechaliśmy w tego rena.
Stanął na środku drogi i jak gdyby nigdy nic przygladał nam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz